Hej kochani! Witajcie w notce poświęconej wakacjom Sonji! Opowiem wam krótko gdzie pojechałam i dlaczego właśnie tam.
Otóż to malownicze miejsce nad jeziorem Sudomie nazywa się Sudomie #hehe i jest to ośrodek wczasowy położony godzinę drogi z Gdańska, w stronę Kaszub. Nie ma tam nic oprócz drewnianych domków i lasku. Żyje się w brudzie, kąpie tylko w jeziorze i nie myje włosów przez tydzień *styl na brudasa*. Nie no, tak na serio to warunki tamtejszych chatek są super. Jest łazienka i wygodne łóżeczka, lodóweczka na piweczka i tarasik na party z grillem. Jeżdżę tam od dziecka i jest to moje ulubione miejsce na spędzanie wakacji. Na szczęście zawsze trafiam na super pogodę i wracam stamtąd opalona jak murzyn, a wszyscy myślą, że byłam na Majorce... A w Polsce *o zdziwko* też mamy super (upalne) miejsca do wypoczywania takie jak to!
Uwierzcie mi, że tydzień na pełnym czilaxie z codziennym grillem, którego przyrządzał mój chłopak kucharz (nie, nie pożyczę wam go), ładują baterie na bardzo długo! Właściwie 7 dni to idealna cyfra, bo ostatniego wieczoru myślałam, że kogoś zabiję, bo wszystko mnie już swędziało od ugryzień różnych robali i było mi mega gorąco, tak że nie mogłam spać... Więc cieszyłam się, że wracam do domu, bo mimo tego, że pojechałam tam odpoczywać to bardzo się tym odpoczywaniem zmęczyłam :(. Wstawałam codziennie wcześnie rano i szłam pływać na desce ze zdjęcia powyżej. Leżałam tak na jeziorze przez kilka godzin, a potem graliśmy z mym ukochanym w gry planszowe i w ping ponga. Troszeczkę czytałam, lecz nie tyle ile bym chciała i piłam Radlerki, a wieczorami oglądaliśmy filmy <3. Przeżyliśmy również epicką imprezkę z trzmielem *groźny typ* i ziomkami, którzy jeżdzą tam również od lat i fajnie ich spotykać co roku! Serdecznie wszystkich pozdrawiam z tego oto miejsca ;*. Wiecie, sielanka na maxa, żyć nie umierać i każdemu właśnie życzę takich wakacji! Przede wszystkim można tam mieć gdzieś jak się wygląda i odpocząć od miasta, żeby potem z przyjemnością do niego wrócić. Totalna oaza spokoju!
Po powrocie do Gdańska, kiedy Tamarka była jeszcze w Albanii, wybraliśmy się również do Łeby, na wydmy, ku zwieńczeniu naszej letniej przygody! Tam również było super ekstra, jak na pustyni! *oh, really?* Jeśli nigdy tam nie byliście to serdecznie polecam! Ja, po latach wróciłam w to miejsce, a wydmy przesunęły się w tym czasie pewnie o jakieś 10 metrów... Przede wszystkim nie zapomnijcie o zrobieniu sobie foci w pozie słowiańskiego przykuca na środku Sahary! No bo kto powiedział, że nie mamy pustyni w Polsce?! *yyyy, heloł?!*
Mam nadzieję, że focie się wam spodobają! Może moje wakacje nie były tak super interesujące jak Tamarki i nie miałam nigdzie palm, ale w to lato mam zamiar zobaczyć jeszcze chociaż jedną! *zagadkowa wstawka* Trzymajcie rękę na pulsie, bo już jutro notka o wakacjach Tamarki, kto nie może się doczekać tak jak ja?! *palec do budki!*
Buziaki - S.
Mega super post i wakacje! Fotki oczywiście sliczne <3 juz nie moge doczekać się notki Tamary... Co to za gra na zdjęciu?
OdpowiedzUsuńgra nazywa się CV ;)
OdpowiedzUsuńale superowo <3 widać, że świetnie się bawiłaś!
OdpowiedzUsuńBardzo tam ladnie, fajna ta deska (prawie jak na miami :P) i gra tez mnie zaintrygowala az musze obczaic
OdpowiedzUsuń