Open'er Festival 2016: DAY 2

Witajcie kochani ohydkowicze w kolejnym poście poświęconym relacji z minionego i zarazem cudownego festiwalu jakim był Opener 2016! Nie owijając w bawełnę napiszemy od razu, że drugi dzień opka był dla nas dniem naaaaaajlepszym, a dlaczego? Dowiecie się już za chwilę, jeżeli tylko uważnie przeczytacie treść i obejrzycie zdjęcia, które dla was przygotowałyśmy ;*.
Na wstępie pragniemy podkreślić, że tego dnia postanowiłyśmy zaszaleć i wypić morze alkoholu, ale okazało się to dopiero wtedy, kiedy spadł pierwszy deszcz. Na początku miałyśmy zamiar wypić jedynie wino przed wejściem i jak normalni ludzie popić je piwem XD. Całkiem dobrze nam to szło, bo już po 5 minutach miałyśmy fazke :D. Razem z nami dzielnie piła Martusia i Maciej. Spotkałyśmy też naszą fankę/koleżankę z Krakowa, która przemycała ciastka w staniku, buziaki dla niej ;*.
Jak widać na poniższych i powyższych obrazkach humorki nam dopisywały. Dla zachowania komfortu oddzieliliśmy się parawanami od innych openerowiczów, a T. przyznała S. tytuł Miss Raspberry. Później poszłyśmy na koncert ulubionego zespołu Sonji z czasów młodości czyli Foals!
Tutaj trochę pogubiły nam się szyki, bo możliwe, że kolejność wydarzeń była nieco inna, ale kogo to obchodzi. Pamiętamy jeszcze, że zaczął padać deszcz, foodtrack się palił w oddali i S. bała się, że to terroryści. Ktoś zorganizował nam sesję zdjęciową z Matim i Radkiem, a także dużo paparazzich robiło nam zdjęcia. Spotkałyśmy jakieś panie, które dały nam żetony na drinki za pół ceny i tak w międzyczasie trafiłyśmy do magicznego miejsca, z którego nie wróciłyśmy już takie same...
...A był to Openerowy Absynt! Tak jakby, bo miejsca i świeżego powietrza było tam o wiele więcej, a muzyka była ekstra cały czas! Gdzie nie spojrzeć byli tam przystojni barmani, oporni na nasze wdzięki, zresztą wcale się nie dziwimy, że żadnego nie zainteresowały nasze osoby XD. Potem znowu jakieś panie z żetonami chciały nas upić i udało im się. A potem Polska przegrała mecz i na pociechę wlewano nam wódkę do gardła *hehe żarcik*. Niestety z tego miejsca nie mamy żadnych zdjęć, bo byłyśmy zajęte rozwijaniem naszych umiejętności tanecznych. Działo się jeszcze trochę innych rzeczy, o których chcemy lub nie chcemy pamiętać, albo może nie pamiętamy dokładnie o co w nich chodziło, więc na tym kończymy naszą opowieść i pozostajemy troszkę tajemnicze!
Coś nam jednak świta, że w tym krejze dniu występował także zespół Red Hot Chili Peppers. Koncertu nie pamiętamy zbyt dobrze, ale chyba nie był jakiś rewelacyjny, więc dużo nie straciłyśmy. Potem jeszcze dużo się działo, bo ktoś czaił się na zostawionego drinka na barze, a ktoś inny go ukradł, a jeszcze ktoś inny go wypił. Po powrocie do domu zorientowałyśmy się, że przez 20 godzin nic nie jadłyśmy, więc dobrze, że nie umarłyśmy. Stan z tego dnia utrzymywał się jeszcze długo, a nasze ciała świeciły fluorescencyjnym światłem. Co wypiłyśmy i jak to się stało, że było takie pyszne i pożywne? Na to pytanie znają odpowiedź tylko magiczni barmani z Casa Musica. Dziwnym trafem wszyscy byli bardzo niscy więc możliwe, że tak naprawdę były to zaczarowane elfy. Nie jesteśmy pewne, ale to chyba był ten dzień, w którym znalazłyśmy oba końce tęczy więc może przez przypadek otworzyłyśmy jakiś inny wymiar. Zapamiętamy to do końca życia, a czy was też spotkało coś podobnego podczas Opener festiwal 2016?! Dajcie znać!

Monthly Favorites: JUNE

Hejka kochani! Dla wszystkich z was, którzy trwają przy nas wiernie i szczerze, mamy dzisiaj nagrodę (pocieszenia). Oto wjeżdża nowy post, niesamowicie ekscytujący - jak zawsze! Tak, tak, oczy was nie mylą! Mamy już prawie końcówkę lipca, a czego dotąd jeszcze nie zrobiłyśmy?! Ulubieńców miesiąca, proste! Kilka fantów, które udało nam się kupić w czerwcu, czeka na waszą ocenę, czy były to niezbędne dla nas zakupy? Naszym zdaniem oczywiście tak, ale teraz i wy  sprawdźcie, czy przypadkiem coś was nie ominęło i nie będziecie płakać? Niektóre z tych rzeczy na pewno znajdziecie jeszcze w sklepach, więc czytajcie szybko i biegnijcie na zakupy! Zaczynamy!
1. Przezroczysta torebka z Zary, którą obie upolowałyśmy na przecenie za 89,90! Co prawda nie była to spora obniżka, ale lepsze to niż 119,90 co nie? W każdym razie warta swojej ceny. My nosimy ją z pomponikami i ślicznymi rzeczami w środku i dzięki temu wygląda ona jeszcze bardziej cool! Dajcie znak, czy się wam podoba ;*.

2. Okulary kwiatki S., które zamówiła sobie na stronce Sheinside za 9,99$. Są naprawdę krejze, ale super sprawdziły się na Openerze! Ulubieńcem Tamarki jest naszywka a la smutne, zranione serce (Pull&Bear 29,90 zł). Ma ona zamiar naszyć ją na kurtkę dżinsową! Efekt na pewno będziecie mogli zobaczyć wkrótce (pewnie za 5 lat ;*) na naszym instagramie!
3. Poduszka k u p a, którą S. dostała od swojej najlepszej przyjaciółki T. na urodziny!!!!!!!!!!!(!!!!!!!!!!) *niewiadomo skąd* #prezent #najle

4. Trochę pielęgnacyjnych pierdół też nie mogło zabraknąć! T. kupiła sobie kremik nawilżający w Sephorze za ok. 20 zł, bo miał piękne opakowanko i cudowny zapach *wiadomo*. Nie mogłyśmy się też oprzeć i kupiłyśmy sobie małe lotiony do torebki w H&M (14,90 zł). Jeden z nich to zapach coconut (T.), a drugi mango (S.) :).
5. Hawajski zestaw Tamarki na lato! Okulary z GiantVintage oraz kolczyki z Sheinside (4,99$). No czy ten duet nie jest uroczy?!??!?!
6. A na koniec nasza największa miłość czyli NOWA KOSMETYCZKA (jak co miesiąc, ale serio, to się zawsze przydaje)! Tym razem z H&M w delfinki (za 19,90). T. zaszalała i będąc w Sephorze kupiła sobie też dosyć drogą pomadkę z Tonymoly, Petit Bunny Gloss Bar (29,90 zł), bo miała śliczne opakowanko i jest z Korei! Daje bardzo ładny i delikatny kolorek na ustach <3. Każda z nas ostatnio nabyła sobie zestaw 3 nowych pinów od Local Heroes (19,90 zł/szt.), a są nimi majteczki, serduszko z napisem myself, a także serduszka z hasłem GRL PWR! Nie ma nic, co byłoby bardziej w naszym stylu, dlatego musiałyśmy je mieć!
Jak zwykle czekamy na komentarze (z którymi ostatnio coś słabo...), co wy kupiliście sobie w czerwcu i bez czego teraz nie wyobrażacie sobie życia?! Buziaczki dla wszystkich! -SO

Open'er Festival 2016: DAY 1

Hej kochani ohydkowicze! Witamy was dzisiaj postem, który będzie wspomnieniem wydarzeń z pierwszego dnia Opener Festival 2016 (lepiej późno niż wcale)!!! Jak co roku, zdecydowałyśmy się na wykupienie karnetu 4 dniowego, jednak tym razem zrobiłyśmy to dopiero na tydzień przed festiwalem. TO BYŁ BŁĄD ŻYCIA! Płacąc kartką w Empiku drżała nam ręka, cud, że nie uschła i nie odpadła. Bowiem bilet z ostatniej puli był tak masakrycznie drogi, że szok, i na dodatek trzeba było zapłacić prowizję nie wiadomo za co, Polak płakał jak kupował. W przyszłym roku kupujemy bilet w ciemno, jak tylko trafi do sprzedaży i miejmy nadzieję, że Wodecki znowu nie będzie występował na Mainie *wtf*.
Na samym początku, jak tylko wlazłyśmy na teren Openera spotkałyśmy Radzia Pestkę i jego team (pozdrawiamy serdecznie ;*). Następną osobą był nasz fan Mikołaj, który był cute i nauczyłyśmy się od niego, że TYLKO WARIACI SĄ COŚ WARCI! Dziękujemy Ci za to motto życiowe i pozdrawiamy cieplutko ;***.
Pierwszy dzień był dla nas najważniejszy, ale cieszyłyśmy się z tego, bo jeszcze wtedy miałyśmy dużo siły by szaleć w najlepsze! Na początku byłyśmy rozczarowane, bo odwołano koncert naszego ukochanego ziomka Mac Millera, a za niego wystąpić miał Skepta. Okazało się jednak, że był to super fajny, pełny czarnego charakterku (XD) koncert i bawiłyśmy się na nim bardzo dobrze. Jednak następnym koncertem dnia okazał się być występ OTSOCHODZI! Kto jeszcze nie zna tego młodzieniaszka (96') niech koniecznie posłucha i najlepiej pójdzie na koncert, bo był super ekstra, na światowym poziomie xD *serio*.

Następnym ważnym dla nas, a właściwie bardziej dla T., był koncert The Last Shadow Puppets, czyli reunion do czasów początku liceum. Powiemy szczerze, że miałyśmy mokro w majtach *o fu, żart* i nie tylko tam, jak widać na załączonym wyżej obrazku, bo to co działo się na scenie było jeszcze lepsze niż to co dzieje się w teledyskach tego zespołu! <3
Następnie na scenę zstąpiła Florence and the Machine, która średnio umie śpiewać i biegać po scenie boso (jednocześnie), dużo wyła do księżyca, ale jak widać na zdjęciu wszyscy ludzie, nawet ci, którzy nie mieli włosów, założyli wtedy wianki na głowy z szacunku dla tej wspaniałej artystki (dla nas so last season, ale kiedyś lubiłyśmy Florence, bez urazy pipul ;*).
Przedostatnim koncertem był Mac Demarco w tentcie, gdzie było strasznie gorąco i musiałyśmy wyjść, bo nasi znajomi nie mogli oddychać ;*. Koncert ten był fantastyczny, ale niestety trzeba przyznać, że byłby o niebo lepszy po buszku lub dwóch *kryptonim* *ups* :))).
Na koniec Tame Impala czyli kolo, który wygląda jak Patryk Wojciechowski i dał na serio mega popis, bo wszystkie piosenki brzmiały dokładnie tak jak na płycie. Było to super przeżycie usłyszeć to wszystko na żywo i koncert ten zaliczamy do czołówki Openera, ale nie jest on miejscem pierwszym!!! 
Śledźcie dalej nasze festiwalowe losy, a dowiecie się kto był dla nas zdecydowanie numerem jeden! Możecie się już zapewne domyślać, albo zgadywać w komciach ;*. Jeśli chcecie dowiedzieć się pierwsi kiedy dodamy posta o drugim dniu Openera, koniecznie polajkujcie nasz profil na fejsie, gdzie dodajemy najświeższe *no na pewno* informacje z naszego życia ;*. Komentujcie jak wy bawiliście się na Opku, zwłaszcza ci z was, których spotkałyśmy, a było was troszkę! Na razie to tyle, buziaczki!

Funday in New York (almost)

Witajcie wierni ohydkowicze! Jak zwykle pewnie jesteście za nami stęsknieni, ale nie musicie płakać już ani minuty dłużej, bo - oto my, wbijamy do was z nowym, super, letnim postem! Zastanawiacie się pewnie czemu jest taka beznadziejna pogoda? My też... Dzisiaj wróciłyśmy z weekendowego wypadu znad jeziorka i zamiast upału i żarzącego słońca na niebie były tylko chmury śmierci ;(. To jednak nie powstrzymało S. przed wejściem do wody hehehe! #gruźlica Na szczęście wakacje trwają, obowiązki nie istnieją, a humorki dopisują. ;* Mamy nadzieję, że wasz weekend był równie udany co nasz, a jeśli nie, to może poprawimy wam samopoczucie tą notką ;*.
Dziś chciałybyśmy zaprezentować wam w jaki sposób poprawnie nosić daszek sprzedawczyni z budki z lodami. Nie ważne jaki kolor daszka posiadacie, ale dobrze by było gdyby był on jednak w miarę pastelowy. Nie należy ukrywać się pod nim ze wstydu jak na poniższym zdjęciu. Każdy z was, kto taki daszek ma, powinien nosić go z dumą, a jeśli jeszcze nie macie to kupcie se w Tigerze za 10 zyla *cool*.
Rok temu o tej porze byłyśmy już opalone jak czekoladki, teraz trochę wstyd, bo mamy blade nogi, no ale co zrobić kiedy w Gdańsku jeszcze żadna firma z natryskowym opalaniem nie zaproponowała nam współpracy? ;< 
Przypatrzcie się też uważnie Tamarce, bo to przedostatni raz kiedy widzicie ją na blogasku w rudych włosach! Kto jeszcze nie wie, temu powiemy, że T. już od 2 tygodni ma różowe włosy! Koniecznie nadróbcie zaległości i obczajcie foty na naszym instagramie! Na zakończenie poprosimy o 18 i pół komentarza na dowolne tematy tu, pod tym postem! Mogą to być też pytania do nas, bo w przyszłym tygodniu robimy Q&A na snapczacie @toyture! Datę podamy na naszym fejsie, zapraszamy!
Tamarka: bluzka - Shein, spódniczka - Stradivarius, buty - Vans, okulary - Giant Vintage.
Sonja: bluzka - H&M, spódniczka - Shein, buty - H&M, okulary - Giant Vintage.