Hej kochani! Sorry za taki wielki fail i niepublikowanie niczego przez 300 lat, ale przechodziłyśmy obie kwarantannę związaną z panującą grypo świńsko! A tak serio, to najpierw Tamarka zachorowała na prawie 2 tygodnie, a potem Sonję spotkało to samo! Nie mogłyśmy się przez to spotkać i zrobić dla was notek, czy czegokolwiek! Dzisiaj się widziałyśmy *święto* i nadrobiłyśmy troszkę zaległości, a przede wszystkim ulubieńców lutego - wasz ulubiony motyw postów na naszym blogu! Zapraszamy do oglądania i czytania jakie pierdoły kupiłyśmy miesiąc temu ;*. Buziaki, dawajcie znać czy wam się coś spodobało ;*.
Tamarka: Pierwszym ulubieńcem jest mój nowy
case na ajphonełe z rakiem *hehe, pozdro dla kumatych* z
Bershki za 25 ziko (majątek wiem, ale spełnia wszystkie kryteria, takie jak np. to, że jest różowy #proste). Oprócz tego, nowością są również
kocie okulary, no bo wiadomo, już niedługo wiosna, trochę słońca... trzeba chronić oczy, które i tak ledwo żyją od 24/7 przy kompie #ciężkieżycie.
Sonja: Moimi ulubieńcami lutego, których jeszcze nie miałam okazji użyć są, jak zwykle, nowe skarpetki w mojej rozbudowanej już na dwie szuflady kolekcji! Pierwsze pochodzą z COSa i kupił mi je na Walentynki mój ukochany! (za 30 zł). Drugie pochodzą z New Looka z przecenki za 12 ziko! Czekam na lato (lub ciepłą wiosnę) by nareszcie je ubrać!
T.: Wszelki figurki, rzeźby i inne pierdoły, które tak naprawdę nie mają żadnego zastosowania oprócz dekoracyjnego, to zdecydowanie moja słabość. Ten miedziano-złoty budda wołał mnie z półki sklepowej, więc wysłuchałam jego próśb i po prostu zabrałam go do domu! Poznaliśmy się w Tkmaxxie, a jego miłość kosztowała mnie 30 ziko! Jesteśmy razem bardzo szczęśliwi...
S.: Kolejnymi rzeczami, które pokochałam w lutym są: szczotka w kształcie serca za 4 zł z Tigera! Kocham takie rzeczy, bo jestem perfekcyjna i musze rozczesywać włosy w ciągu dnia! Niestety ta szczotka słabo czesze i ciągnie strasznie, ale jest piękna i kosztowała 4 zł, no kurde!!!! Druga rzecz to tysięczna już kosmetyczko-saszetka z H&M za 14,90. Tym razem różowa w pizze, a to dwie rzeczy, które kocham bardziej niż wszystko na świecie!!!!!!!!!!! Trzymam w niej cienkopisy i inne pierdoły do szkoły, bo niestety te saszetki szybko się psują i poprzednia w ufoki zniszczyła się w zeszłym semestrze.
T.: Nie od dziś wiadomo, że mam wbudowany radar na słowo korea, także jak tylko przekroczyłam próg Empiku od razu ta śliczna książeczka rzuciła mi się w oczy. Jest pełna wspaniałych kosmetyczno-pielęgnacyjnych ciekawostek, a na dodatek jest zilustrowana dokładnie w takim stylu jaki uwielbiam!
Obok niej leży mój koci błyszczyk z Pupy #ofu, którego dorwałam za 19 ziko w Rossmanie LEL! Kumacie jaki deal?!
S.: Następne moje rzeczy to prezenty od ukochanego cz. 2. Są to naszywki ze Stradivariusa, a właściwie naprasowywanki, których jeszcze nigdzie nie przyczepiłam. Strasznie były drogie (30 zł) i w życiu bym sobie ich sama nie kupiła, a są naprawdę śliczne i się bardzo cieszę, że dostałam akurat ten zestawik, bo jest najlepszy! Druga rzecz z tego zdjęcia, to coś, czego tym bardziej w ŻYCIU BYM SOBIE NIE KUPIŁA I JESTEM ZŁA, ŻE MÓJ CHŁOPAK WYDAŁ TYLE KASY NA TO!!!!! Jest to szminka z Maca w szalonym kolorze o numerze A85 czyli ciemny granat/fiolet (prawie czarna love) <3. Pomadka pięknie pachnie i ma super konsystencję, ale z tego co wiem kosztuje około 100 zł, co jest zdecydowanie za dużo jak na szminkę! Ale bardzo się cieszę, że mam takiego kochanego męża, bo to fajnie dostać coś takiego :) ;*.
T.: Nie mam już czarnych włosów, więc znów mogę używać suchego szamponu. Wiem, wiem, że moje włosy już chyba przecierpiały wszystko co najgorsze, a ja im tylko dokładam... No ale każdy kto zna mnie trochę dłużej niż 5 sekund, wie, że wyznaję zasadę: "YOLO, odrosną". Także nie przejmuję się tym co mam na głowie, za to cieszę się bardzo, bo nie muszę myć głowy za każdym razem jak chce wyjść z chaty jupi! \o/ #brudaska
Ten super grzebień rekin jest w H&M już chyba od tryliona lat (S. mówi, że od 6 sezonów) i w końcu dorwałam go na przecenie i kupiłam za mniej niż 2 zyla! Lepszy deal niż w Rossmanie. Używam go do mojej grzywki, bo w sumie do niczego innego się nie nadaje... ale ma kształt rekina no nie? To super prawda? Prawda?!? :(
T.: Ostatni moi ulubieńcy są jedzeniowi, wiem, że niby dieta bla bla bla, ale dobra tam, jestem tylko człowiekiem, a więc do rzeczy. Te serduszkowe
żelki to ostatnie uzależnienie całej rodziny Janeckich, są o smaku śmietankowo-owocowym i można je kupić w
Biedronce, nazywają się
Mr. Froots #polecam. A oprócz tego puste już pudełko po
Pocky, paluszkach oblanych truskawkową czekolada prosto z Japonii. I przy ich okazji chciałam właściwie wspomnieć bardziej o tym gdzie je kupiłam. Ostatnio jak szłam se na miasto z Martusią (pozdrawiam) odkryłam, że na
Garncarskiej w Gdańsku jest sklep z mangami. Marta powiedziała, że już od dawna, ale ja widocznie jakaś upośledzona byłam i nie wiedziałam tego. Tak czy siak zajarałam się na maksa, bo jak wiecie, będąc w gimbazie interesowałam się bardzo takimi rzeczami (i się tego nie wstydzę!) i do tej pory mam ogromny sentyment hihi! Swoje mangi kupowałam w Empiku, a wybór był tam nie za duży i ogólnie ciężko było za moich czasów... A teraz proszę! Mangi na wyciągnięcie ręki, oprócz tego słodycze, figurki i inne pierdoły, ogólnie POLECAM TEŻ wszystkim, którzy są z Trójmiasta, a chcieliby być z Japonii!